RPG

BUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUM!

wysadziłam waaaaas!

Hahahahahahahahah!

Uciekajcie, bo Vera atakuje!

Pif-paf w to coś rolnika

pif-paf w to coś Perki!

JEEST! ;D

Wygrałam, wygrałam! JEEEST!

Chciałam zauważyć Ver, że to wcale nie bylo śmieszne =='

Cholerny referat. fuck! -,-'

Rolviuś masz już pikczer, bedziemy wreszcie grać? (aha ostatnia chwila na poprawienie swojej postaci XD)

Yhym, zaczynaj, ja tutaj wrzucę kilka obrazków, które pasuję trochę XD

Imię Rolvianne
Wiek 21 lat

A to to mogą należeć do tego klanu syscy? Bo sobie wtedy wymyślę historię postaci Very Happy

No nie bardzo, bo juz napisałam że to jedyna kobitka w klanie XD
A co do tych rysunków, to najbardziej mi się podoba ten drugi (baba z czerwonym kapturem ;>).
I chyba nie powinniśmy się znać - nawet z widzenia, wtedy przy poznaniu się będzie ciekawiej XD

_______________

A i Veruś - to bedzie wszystko o twojej postaci?

Jakby co to Per ma kilka obrazków (około 600 na kompie XD) mogę coś wam wygospodarować jak zechcecie ;P

To Rolviś dokończ resztę o swojej postaci, a ja przez ten czas juz trochę zacznę.
Oferta rysunkowa nadal aktualna XD No i czy Vera tu się od czasu do czasu w ogóle pojawia?

_______________________________

Król wielkiego panstwa położonego na zyznej równinie, rozciągającego się od gór do dolin, od rzek do pustyń. Król ludzi, mając ich życie na skinienie małego palca, trzymając ich los we własnych rękach. KRÓL - wielki i władczy, a jednak w tej chwili zdany na łaskę innych - ludzi, których nigdy do końca nie mógł kontrolować, których mimo swojej władzy nie ujarzmił i których skrycie się bał. Ale nie było innej drogi, jedynie to mogło ocalić jego władzę, potęgę i zatrzymać go na tronie...

***

Zbliżał się koniec dnia. Słońce chyliło się ku zachodowi tworząc nad rozległymi lasami piękną łunę, koloru krwistej czerwieni i soczystej pomarańczy. Król krainy, dworzanie, kupcy i rodziny chłopów przygotowywali się już do snu. Tylko dwie osoby z różnych kranców krainy pakowały właśnie swoje rzeczy, zostawiały swoje "domy" i wyruszały w długą wędrówkę. Do stolicy, która w świetle zachodzącego słońca wdzięczyła się do nielicznych podziwiających jej wieczorne piękno.

***

- Dwadzieścia cztery godziny. Dwadzieścia cztery godziny, a ja wciąż nic o nich nie wiem! - król walnął pięściął w dębowy stół rozlewając przy tym wino z najbliższych kielichów.
- Czy to naprawdę musi tyle trwać? I jak można kazać swojemu władcy czekać?! - kolejne uderzenie w stół.
Teraz jednak wino stało pewnie na stole - tylko pachołek przytrzymujący stół zachwiał się lekko. Dziewki sprzątające rozlane wino znikiły tak szybko, jak tylko mogły, a Brezand Wielki dalej ciągnął swoją tyradę. Po chwili pojawił się przed królem i złożył niski ukłon informator. Zza pazuchy wyciągnął dwa kawałki strudzonego dość papieru i wyciągnął w stronę władcy. Ten pochwycił łapczywie papier i zamilkł. Atmosfera w komnacie się zagęściła: pachołek przygotowywał się na kolejną falę złości, informator błagał wszystkich znanych mu bogów o przychylność władcy. On, albo nie zdajac sobie sprawy z atmosfery goszczącej w komnacie, albo napawając się strachem do jego osoby, wciąż milczał. Odłozył oba skrawaki na stół, wychylił kielich wina i spojrzał na informatora.
- Tylko tyle? Więc tylko tyle? - wybuchnął śmiechem.

___________________

Własne opowiadanie - może je kiedyś opublikujemy? XD